PRZECHRZTA
Taniec wolnych ludzi.
Tańcują mężczyźni i kobiety wokoło szubienicy śpiewają
CHÓR
Chleba, zarobku, drzewa na opał w zimie, odpoczynku w lecie ! - Hura - hura !
Bóg nad nami nie miał litości - hura - hura!
Królowie nad nami nie mieli litości - hura - hura!
Panowie nad nami nie mieli litości - hura!
My dziś Bogu, królom i panom za służbę podziękujem- hura - hura!
MĄŻ
do Dziewczyny
Cieszy mnie; żeś tak rumiana i wesoła.
DZIEWCZYNA
A dyć tośmy długo na taki dzień czekały. - Juści, ja myłam talerze widelce szurowała ścierką, dobrego słowa nie słyszała nigdy - a dyć czas, czas, bym jadła sama - tańcowała sama - hura!
MĄŻ
Tańcuj, Obywatelko
PRZECHRZTA
cicho
Zmiłuj się, JW. Panie - ktoś może cię poznać - wychodźmy.
MĄŻ
Jeśli kto mnie pozna, toś zginął - idźmy dalej.
PRZECHRZTA
Pod tym dębem siedzi klub lokajów.
MĄŻ
Przybliżmy się.
PIERWSZY LOKAJ
Jużem ubił mojego dawnego pana.
DRUGI LOKAJ
Ja szukam dotąd mojego barona - zdrowie twoje!
KAMERDYNER
Obywatele, schyleni nad prawidłem w pocie i poniżeniu, glancując buty, strzyżąc włosy, poczuliśmy prawa nasze- zdrowie klubu całego!
CHÓR LOKAI
Zdrowie Prezesa - on nas powiedzie drogą honoru.
KAMERDYNER
Dziękuję, Obywatele.
CHÓR LOKAI
Z przedpokojów, więzień naszych, razem, zgodnie, jednym wypadliśmy rzutem - vivat! - Salonów znany śmieszności i wszeteczeństwa - vivat! - vivat!
MĄŻ
Cóż to za głosy, twardsze i dziksze, wychodzące z tej gęstwiny na lewo?
PRZECHRZTA
To chór rzeźników, JW. Panie.
CHÓR RZEŹNIKÓW
Obuch i nóż to broń nasza - szlachtuz to życie nasze.- Nam jedno czy bydło, czy panów rznąć. Dzieci siły i krwi, obojętnie patrzym na drugich, słabszych i bielszych - kto nas powoła, ten nas ma - dla panów woły, dla ludu panów bić będziem.
Obuch i nóż broń nasza - szlachtuz życie nasze - szlachtuz - szlachtuz - szlachtuz.
MĄŻ
Tych lubię - przynajmniej nie wspominają ani o honorze, ani o filozofii. - Dobry wieczór pani.
PRZECHRZTA
cicho
JW. Panie, mów “obywatelko" - lub “wolna kobieto".
KOBIETA
Cóż znaczy ten tytuł, skąd się wyrwał? - Fe - fe - cuchniesz starzyzną.
MĄŻ
Język mi się zaplątał.
KOBIETA
Jestem swobodną jako ty, niewiastą wolną, a towarzystwu za to, że mi prawa przyznało, rozdaję miłość moją.
MĄŻ
Towarzystwo znów za to ci dało te pierścienie i ten łańcuch ametystowy. - Och! podwójnie dobroczynne towarzystwo.
KOBIETA
Nie, te drobnostki zdarłam przed wyzwoleniem moim- z męża mego, wroga mego, wroga wolności, który mnie trzymał na uwięzi.
MĄŻ
Życzę Obywatelce miłej przechadzki.
Przechodzi.
Któż jest ten dziwny żołnierz - oparty na szabli obosiecznej, z główką trupią na czapce, z drugą na felcechu, ż trzecią na piersiach? - Czy to nie sławny Bianchetti taki dziś kondotier ludów, jako dawniej bywali kondotiery książąt i rządów.
PRZECHRZTA
On sam, JW. Panie - dopiero od tygodnia do nas przybyły
MĄŻ
Nad czym tak zamyślił się Generał?
BIANCHETTI
Widzicie, Obywatele, ową lukę między jaworami? - Patrzcie dobrze - dojrzycie tam na górze zamek - doskonale widzę przez moją lunetę mury, okopy i cztery bastiony
MĄŻ
Trudno go opanować.
BIANCHETTI
Tysiąc tysięcy królów! - można obejść jarem, podkopać się i...
PRZECHRZTA
mrugając
Obywatelu Generale.
MĄŻ
po cichu
Czujesz ten kurek odwiedziony pod moim płaszczem?
PRZECHRZTA
na stronie
Aj waj !
głośno
Jakżeś więc to ułożył, obywatelu Generale?
BIANCHETTI
zadumany
Chociażeście moi bracia w wolności, nie jesteście moimi braćmi w geniuszu - po zwycięstwie dowie się każdy o moich planach.
Odchodzi.
MĄŻ
do Przechrzty
Radzę wam, go zabijcie, bo tak się poczyna każda arystokracja
RZEMIEŚLNIK
Przeklęstwo - przeklęstwo.
MĄŻ
Cóż robisz pod tym drzewem, biedny człowiecze - czemu patrzysz tak dziko i mgławo?
RZEMIEŚLNIK
Przeklęstwo kupcom, dyrektorom fabryki - najlepsze lata, w których inni ludzie kochają dziewczyny, biją się na otwartym polu, żeglują po otwartych morzach, ja prześlęczałem w ciasnej komorze nad warsztatem jedwabiu.
MĄŻ
Wychylże czarę, którą trzymasz w dłoni.
RZEMIEŚLNIK
Sił nie mam - podnieść do ust nie mogę - ledwo się tutaj przyczołgałem, ale dla mnie już nie zaświta dzień wolności.- Przeklęstwo kupcom, co jedwab sprzedają, i panom, co noszą jedwabie - przeklęstwo - przeklęstwo!
Umiera.
PRZECHRZTA
Jaki brzydki trup.
MĄŻ
Tchórzu wolności, obywatelu Przechrzto, patrz na tę głowę bez życia, pływającą w pokrwawie zachodzącego słońca. Gdzie się podzieją teraz wasze wyrazy, wasze obietnice- równość - doskonałość i szczęście rodu ludzkiego?
PRZECHRZTA
na stronie
Bodajbyś także za wcześnie zdechł i ciało twoje psy rozerwały na sztuki!
głośno
Puszczaj mnie - muszę zdać sprawę z mojego poselstwa.
MĄŻ
Powiesz, żem cię miał za szpiega i dlatego zatrzymał.
Obziera się naokoło.
Odgłosy biesiady głuchną z tyłu - przed nami już same tylko sosny i świerki, oblane promieńmi wieczoru
PRZECHRZTA
Nad drzewami skupiają się chmury - lepiej byś wrócił do swoich ludzi, którzy i tak już od dawna czekają na ciebie w jarze Św. Ignacego.
MĄŻ
Dzięki ci za troskliwość, Mości Żydzie - nazad! - Chcę obywateli raz jeszcze w zmierzchu obejrzyć.
GŁOS POMIĘDZY DRZEWAMI
Syn chamów dobranoc zasyła staremu słonku.
GŁOS Z PRAWEJ
Zdrowie twoje, dawny wrogu nasz, coś nas pędził do pracy i znoju - jutro, wschodząc, zastaniesz twoich niewolników przy mięsiwie i konwiach - a teraz, szklanko, idź do czarta!
PRZECHRZTA
Orszak chłopów tu ciągnie.
MĄŻ
Nie wyrwiesz się - stój za tym pniem i milcz.
CHÓR CHŁOPÓW
Naprzód, naprzód, pod namioty, do braci naszych - naprzód, naprzód, pod cień jaworów, na sen, na miłą wieczorną gawędkę - tam dziewki nas czekają - tam woły pobite, dawne pługów zaprzęgi, czekają nas.
GŁOS JEDEN
Ciągnę go i wlokę, zżyma się i opiera - idź w rekruty - idź!
GŁOS PANA
Dzieci moje, litości, litości!
GŁOS DRUGI
Wróć mi wszystkie dni pańszczyzny.
GŁOS TRZECI
Wskrzesz mi syna, Panie, spod batogów kozackich.
GŁOS CZWARTY
Chamy piją zdrowie twoje, Panie - przepraszają cię, Panie.
CHÓR CHŁOPÓW
przechodząc
Upiór ssał krew i poty nasze - mamy upiora - nie puścim upiora - przez biesa. przez biesa, ty zginiesz wysoko, jako pan, jako wielki pan, wzniesion nad nami wszystkimi. - Panom tyranom śmierć - nam biednym, nam głodnym. Nam strudzonym jeść, spać i pić. - Jako snopy na polu, tak ich trupy będą - jako plewy w młockarniach, tak perzyny ich zamków - przez kosy nasze, siekiery i cepy, bracia, naprzód !
MĄŻ
Nie mogłem twarzy dojrzeć wśród zastępów.
PRZECHRZTA
Może jaki przyjaciel lub krewny JW-go.
MĄŻ
Nim pogardzam, a was nienawidzę - poezja to wszystko ozłoci kiedyś. - Dalej, Żydzie - dalej!
Zapuszcza się w krzaki.