- Ni.
- Sto rubli dam za morgę!...
Ślimak aż założył ręce ze zdziwienia i pokiwawszy głową odparł:
- Czy was, panie Hamer, opętało, czy co?... Mnie na smutek się zbiera, że z waszej łaski musiałem sprzedać bydlę; a wy jeszcze chceta, żebym wam sprzedał wszystko, całe mienie! Dy ja bym chyba trupem padł u progu, żeby mi się przyszło wyprowadzać z chałupy, a już kiedy bym wyszedł za wrota, to byście mnie musieli odwieźć prosto na cmentarz. Dla was, Niemcy, wyprowadzić się z miejsca to nic, bo wy błędny naród, dziś tu, jutro tam. Ale chłop jest przecie osiędzony jak ten kamień przy drodze. Ja tu każdy kąt wiem na pamięć, wszędy po ciemku bym trafił, każdom grudę ziemi własną ręką obrócił, a wy mi gadacie: “Sprzedaj i idź w świat!". Gdzież ja pójdę, kiedy jak mi wypadnie jechać bodaj za kościół, to ślepnę i strwożę się, bo wokoło mnie wszystko nieznajome. Poźrzę na las - inaczej wygląda niż z domu, patrzę na krzak - takiegom kole nas nie widział, ziemia także jest odmienna, a nawet samo słońce inaczej niż u mnie wschodzi i zachodzi... A co ja bym z żoną robił, co z chłopakiem, żeby mi się przyszło stąd ruszyć? A co bym powiedział, gdyby mi drogę zastąpili ojcowie rzekąc: “Lo Boga, Józek, kaj my cię będziemy szukali, jak nam w czyścu bardzo dopiecze, i czy twój pacierz trafi do naszych grobów, kiedy się wyprowadzasz gdzieści na koniec świata?..." Co ja im odpowiem albo i Staśkowi, który bez was głowę tu położył?
Hamer słuchając drgał z gniewu, mało fajki nie rzucił na ziemię.