- Zobaczymy - odparł Herhor.
Jakoż zobaczyli: na wątłym drzewie wisiał nagi człowiek.
- Cóż to znaczy! - zawołał wzruszony następca.
Pobiegli do drzewa adiutanci i przekonali się, że wisielcem jest ów stary chłop, któremu wojsko zasypało kanał.
- Słusznie powiesił się - krzyczał między oficerami Eunana. - Czybyście uwierzyli, że ten nędzny niewolnik ośmielił się schwytać za nogi jego dostojność ministra!..
Ramzes usłyszawszy to zatrzymał konia. Następnie zsiadł i zbliżył się do złowrogiego drzewa. Chłop wisiał z głową wyciągniętą naprzód; miał usta szeroko otwarte, dłonie zwrócone do widzów, a w oczach zgrozę. Wyglądał jak człowiek, który chce coś powiedzieć, ale mu głosu zabrakło.
- Nieszczęśliwy - westchnął ze współczuciem książę.
Gdy wrócił do orszaku, kazał sobie opowiedzieć historię chłopa, a później przez długi czas jechał milczący.
Przed oczyma wciąż stał mu obraz samobójcy, a w sercu nurtowało uczucie, że temu pogardzonemu niewolnikowi stała się wielka krzywda. Tak niezmierna krzywda, że nad nią mógł zastanawiać się nawet on, syn i następca faraona.