W tej chwili błysnęło w duszy Ramzesa dosyć dziwne pojęcie, że - między chłopstwem i kapłanami istnieje jakiś głęboki antagonizm.
“Przez Herhora - myślał - powiesił się tamten chłop na granicy pustyni... Na utrzymanie kapłanów i świątyń ciężko pracuje ze dwa miliony ludu egipskiego... Gdyby majątki kapłańskie należały do skarbu faraona, ja nie musiałbym pożyczać piętnastu talentów i moi chłopi nie byliby tak strasznie uciskani... Oto gdzie jest źródło nieszczęść Egiptu i słabości jego królów!..."
Książę czuł, że chłopom dzieje się krzywda, więc doznał niemałej ulgi odkrywszy, że sprawcami złego są - kapłani. Nie przyszło mu do głowy, że jego sąd może być mylny i niesprawiedliwy.
Zresztą on nie sądził, tylko oburzał się. Gniew zaś człowieka nigdy nie zwraca się przeciw niemu samemu; jak głodna pantera nie żre własnego ciała, lecz, kręcąc ogonem i tuląc uszy, dokoła siebie wypatruje ofiary.