- Ach, gdyby wiedzieli - mówił z gniewem władca -jak faraon jest bezsilny i ubogi, każdy nomarcha zechciałby być panem swego nomesu!...Myślałem, że odziedziczywszy podwójną koronę będę coś znaczył... Lecz już w pierwszym dniu przekonywam się, że jestem tylko cieniem dawnych władców Egiptu! Bo i czym może być faraon bez majątku, bez wojska, a nade wszystko bez wiernych sług... Jestem jak posągi bogów, którym kadzą i składają ofiary... Ale posągi są bezsilne, a ofiarami tuczą się kapłani... Ale prawda, ty trzymasz z nimi!...
- Boleśnie mi - odrzekł Pentuer że wasza świątobliwość mówi tak w pierwszym dniu swego panowania. Gdyby wieść o tym rozeszła się po Egipcie...
- Komuż powiem, co mi dolega?... - przerwał pan. - Jesteś moim doradcą i ocaliłeś mi, a przynajmniej chciałeś ocalić życie, chyba nie po to, ażeby rozgłaszać: co się dzieje w królewskim sercu, które przed tobą otwieram... - Ale masz słuszność.
Pan przeszedł się po komnacie i po chwili rzekł znacznie spokojniejszym tonem:
- Mianowałem cię naczelnikiem rady, która ma wyśledzić przyczyny nieustannych buntów w moim państwie. Chcę, ażeby karano tylko winnych, a czyniono sprawiedliwość nieszczęśliwym...
- Niech Bóg wspiera cię łaską swoją!.. - szepnął kapłan. - Zrobię panie, co każesz. Ale powody buntów znam i bez śledztwa...
- Powiedz.
- Nieraz o tym mówiłem waszej świątobliwości: lud pracujący jest głodny, ma Za dużo roboty i płaci za wielkie podatki. Kto dawniej robił od wschodu do zachodu słońca, dziś musi zaczynać na godzinę przed wschodem, a kończyć godzinę po zachodzie. Nie tak dawno co dziesiąty dzień prosty człowiek mógł odwiedzać groby matki i ojca, rozmawiać z ich cieniami i składać ofiary. Ale dziś nikt tam nie chodzi, bo nie ma czasu.
Dawniej chłop zjadał w ciągu dnia trzy placki pszenne, dziś nie stać go na jęczmienny. Dawniej roboty przy kanałach, groblach i gościńcach liczyły się między podatkami; dziś podatki płacić trzeba swoją drogą, a roboty publiczne wykonywać darmo.
Oto przyczyny buntów.
- Jestem najbiedniejszy szlachcic w państwie! - zawołał faraon targając sobie włosy. - Lada właściciel folwarku daje swoim bydlętom przystojne jadło i odpoczynek; ale mój inwentarz jest wiecznie głodny i znużony!...
Więc co mam robić, powiedz, ty, który prosiłeś mnie, abym poprawił los chłopów?...
- Rozkazujesz panie, abym powiedział?...
- Proszę... każę... jak wreszcie chcesz... Tylko mów mądrze.
- Błogosławione niech będą twoje rządy, prawdziwy synu Ozirisa! - odparł kapłan. - A oto, co czynić należy...
Przede wszystkim rozkaż, panie, aby płacono za roboty publiczne, jak było dawniej...
- Rozumie się.
- Dalej - zapowiedz, ażeby praca rolna trwała tylko od wschodu do zachodu słońca... Potem spraw, jak było za dynastii boskich, ażeby lud wypoczywał co siódmy dzień; nie co dziesiąty, ale co siódmy. Potem nakaż, aby panowie nie mieli prawa zastawiać chłopów, a pisarze bić i dręczyć ich według swego upodobania.
A nareszcie daj - dziesiątą lub choćby dwudziestą część ziemi chłopom na własność, aby nikt jej odebrać ani zastawiać nie mógł. Niechaj rodzina chłopa ma choćby tyle ziemi, co podłoga tej komnaty, a już nie będzie głodna. Daj, panie, chłopom pustynne piaski na własność, a w kilka lat wyrosną tam ogrody...
- Pięknie mówisz - wtrącił faraon - ale mówisz to, co widzisz w swym sercu, nie na świecie. Ludzkie pomysły, choćby najlepsze, nie zawsze zgadzają się z naturalnym biegiem rzeczy...
- Wasza świątobliwość, ja już widywałem podobne zmiany i ich skutki - odrzekł Pentuer.
Przy niektórych świątyniach dokonywają się różne próby: nad leczeniem chorych, uczeniem dzieci, hodowlą bydła i roślin, wreszcie nad poprawą ludzi. A oto, co się zdarzało:
Gdy chłopu leniwemu i chudemu dawano dobre jadło i odpoczynek co siódmy dzień, człowiek ten robił się tłustym, chętnym do pracy i więcej skopywał pola niż dawniej. Robotnik płatny jest weselszy i więcej wykonywa roboty aniżeli niewolnik, choćby go bić żelaznymi prętami. Ludziom sytym rodzi się więcej dzieci niż głodnym i spracowanym; potomstwo ludzi wolnych jest zdrowe i silne, a niewolników - wątłe, ponure i skłonne do kradzieży i kłamstwa.
Przekonano się wreszcie, że ziemia, którą uprawia jej właściciel, daje półtora raza więcej ziarn i jarzyn niż ziemia obsługiwana przez niewolników.
Ciekawszą rzecz powiem waszej świątobliwości: gdy oraczom przygrywa muzyka, ludzie i woły robią lepiej, prędzej i mniej męczą się aniżeli bez muzyki.
Wszystko to sprawdzono w naszych świątyniach.
Faraon uśmiechał się.
- Muszę ja na moich folwarkach i w kopalniach zaprowadzić muzykę - rzekł. - Jeżeli jednak kapłani przekonali się o takich dziwach, jakie mi opowiadasz, to dlaczego w swoich majątkach nie postępują w ten sposób z chłopstwem?...
Pentuer opuścił głowę.
- Bo - odparł wzdychając - nie wszyscy kapłani są mędrcami i mają serca szlachetne...
- Otóż to!... - zawołał pan.