ZBYSZKO
Hanka? jesteś sama?
HANKA
Daj mi pan spokój!
ZBYSZKO
Cóż ci za mucha na nos siadła!
Hanka milczy.
Chodź tu, pokaż mordeczkę. Czegoś zła!...
Hanka milczy, tylko coraz energiczniej sprząta, widać w niej walkę wewnętrzną.
Taka jesteś brzydka, jak się nadmiesz.
HANKA
nagle
Pewnie... te panny, co pan od nich wraca, to ładniejsze.
ZBYSZKO
A... tędy cię wiedli... O to ci chodzi?
HANKA
Mnie o nic nie chodzi, tylko nie chcę, żeby mnie pan sekował.
ZBYSZKO
Jak będziesz dla mnie lepsza, to będę w domu siedział.
HANKA
Ja ta nie potrzebuję. Może se pan iść do tych pannów.
ZBYSZKO
Albo to prawda! Aż się za mną trzęsiesz.
HANKA
Niech pan idzie, bo jeszcze starsza pani wejdzie.
ZBYSZKO
Ale o! Pocałuj pana w rękę za to, żeś go rozgniewała.
HANKA
śmiejąc się
Figa!
Uderza go po łapie.
ZBYSZKO
A ty szelmo!
Chce ją objąć. Wchodzi Mela, która wydaje lekki okrzyk, potem zaczerwieniona, z oczyma spuszczonymi idzie do fortepianu. Hanka ucieka. Mela siada i gra ćwiczenia pięciopalcowe. Gdy Mela zostaje samą, chwilkę gra, potem wstaje, idzie do pokoju Zbyszka i puka.
MELA
Zbyszko!
ZBYSZKO
wychyla głowę ze drzwi, nie ubrany
Czego?
MELA
tajemniczo
Nie bójcie się... ja nic mamci nie powiem.
ZBYSZKO
Na czysto zwariowała.
MELA
Bo przecież to nie wasza wina.
ZBYSZKO
Co?
MELA
nieśmiało
No... Hanka i ty... jeżeli wy...
ZBYSZKO
A fe! Mówić o takich rzeczach! Wstydź się... majtki widać, a taka zepsuta!
MELA
Ja? Ależ, Zbyszko, ja właśnie myślę przeciwnie... ja...
ZBYSZKO
Daj mi spokój!