BALLADYNA
Uciekła...
WDOWA
Gdzie... jak? z kim? - Boże! Matki się wyrzekła.
BALLADYNA
Ach, przewidziałam dawno, że tak będzie,
Jakiś obdarty młokos chodził wszędzie
Za tą dziewczyną, szeptał jej do ucha.
Napomniałam. - Wiesz, jak ona słucha
Kazań od siostry? I dziś... z nim uciekła...
WDOWA
Wyrodne dziecko!... Więc idź aż do piekła!
Nie pomyślałaś na te stare oczy,
Że będą płakać... dobrze, bo nie będą
Płakać po tobie. - Bo matka ma smoczy
Płód zamiast serca, można serce krajać,
To się kawałki węża znowu sprzędą
Jak płótna kawał... Chciałabym ją łajać...
Przeklinać... dręczyć. - Ot, wiesz... że te oczy
Jak noże, ot tak... wlepiłabym w łono
Jak noże... tylko bez tej łzy, co mroczy.
Może byś ty mnie widziała szaloną,
Ale co płakać... Nie! nie! nie!
Płacze łkając.