“Wierę snać z sejmu naszego
Nie słychamy nic dobrego,
Już to kielka niedziel bają,
A w ni w czym sie nie zgadzają. (...)
Pewnie Pospolitej Rzeczy
Żadny tam nie ma na pieczy.
Boć i owi z pustą gławą,
Co je rzkamo posły zową,
Więcej też sobie folgują,
A to, co jem trzeba, kują.
Bo jedni są, co sie boją,
Drudzy o urzędy stoją,
Jako tako pochlebuje,
Gdy co kto smacznego czuje.
Bo acz to jest wielki urząd,
Kto chce łatać ten spólny błąd,
Lecz gdy nie będzie pilności,
A prawej, spólnej miłości,
Przedsię z oną płochą radą
Na chromem do domu jadą". (...)