Piszmy, jak doktor, wróciwszy od kraty;
Zwołał najpierwsze głowy zgromadzenia;
Jak wierne swemu powołaniu braty
Byli posłuszni na jego skinienia;
Jako się wszystkie zamknęły komnaty,
Jako się postać klasztorna odmienia:
Ustał brzęk kuflów i radość obfita,
Nawet Gaudenty w rubryceli czyta.
Tak kiedy Jowisz poprzedniczym grzmotem
I rażącymi strzały świat uciska,
Trzęsie się Atlas okropnym łoskotem,
Jęczą pieczary, a Etny łożyska
Pełne cyklopów; pod hartownym młotem
Grom się rozżarza i iskrami pryska,
Wulkan je nagli, a z swego warsztatu
Raz wraz pociskiem strasznym grozi światu.
O miejsce niegdyś szczęśliwe prostotą!
Jakaż fatalność z gruntu cię odmienia?
Książki nieszczęsne, waszą zjadłą cnotą
(Zamiast słodkiego z pracy odpocznienia),
Płochej dysputy złudzeni ochotą,
Dwa przewielebne cierpią zgromadzenia!
Przemogła zazdrość, zemsta duch spokojny
Bracia pokoju biorą się do wojny.