Kiedy pierwsi z tłumu pod okno dopadli; znaleźli tam wszakże niespodziewaną przeszkodę w postaci chudego studenta z facjatki
Z wzburzoną czupryną, w rozpiętym mundurze stał on pod oknem Żyda, rozkrzyżował ręce zacisnąwszy pięście i rozstawiwszy nogi jak otwarty cyrkiel Był tak wysoki, że zasłaniał sobą okno. niemal w połowie. Gniew, wstyd, wzgarda, litość wstrząsały jego odkrytą piersią i płomieniami szły po jego czarnej, ospowatej twarzy...
- Wara mi od tego Żyda! - warknął jak brytan na pierwszych którzy nadbiegali. - A nie, to wal we mnie jeden z drugim, gałgany! psubraty! hultaje!
Trząsł się aż cały i nawet pełnego głosu dobyć nie mógł, tak go gniew dławił. Z małych jego burych oczu iskry sypać się zdawały.
Był w tej chwili pięknym jak Apollo...