KLARA
Wierz mi, Anielo, wszystko to za mało.
Nie wiesz, jak twarde jest serce mężczyzny,
Jak prędko rany umie ściągnąć w blizny,
Blizny, co potem stają mu się chwałą.
Nic ich próżności nie zbije, nie skarci,
Im więcej przeszkód, tym więcej uparci.
Łaj, gardź, nienawidź - oni w nienawiści,
Gniewie i wzgardzie mają swe korzyści,
Tak że nareszcie czasem z nas niejedna,
Tracąc cierpliwość, tracąc głowę, biedna,
Znudzona walką, ze wszech stron ściśnięta,
Musi pokochać, by pozbyć natręta.
ANIELA
Na cóż mi mówisz, co ja wiem dokładnie;
Znam dobrze mężczyzn, ten ród krokodyli,
Co się tak czai, tak układa snadnie,
By zyskać ufność i zdradzić po chwili.
Lecz że źli oni - mamyż być takimi?
KLARA
O, były, były kobiety dobrymi!
I jakiż tego zwyczajny był skutek?
Radość dla mężczyzn - dla nas gorzki smutek.
Wspomnij tę książkę!...
ANIELA
Nigdy nie zapomnę:
“Męża Kloryndy życie wiarołomne".
KLARA
z wzrastajqcym zapałem
I żal jednego twę zemstę zwycięża?
Żal, że chciał dopiąć i celu nie dopnie?
I my nasz zamiar: nigdy nie mieć męża,
Mamy oznajmiać, głosić nieroztropnie?
Wszystkim do razu odebrać nadzieję
I miłość własną każdego ocalić?
O, nie! Nic z tego, moi dobrodzieje!
Wy, co ze zwycięstw lubicie się chwalić,
U nóg, tu, każdy niech kark zgina hardy!
Każdy z osobna dozna naszej wzgardy.