GUSTAW
Nadto głęboki czuję w sercu smutek,
Nadto bezstronnie moje błędy cenię,
Abym mógł zwracać dowcipne pociski.
Cel moich życzeń, któregom był bliski,
Teraz, niestety, prawie z oczu tracę;
A najboleśniej to rozdraźnia duszę,
Że własną winę własnym szczęściem płacę,
I że zbyt słusznie, jeszcze przyznać muszę.
Zatem, czy zganisz lekkomyślność moję,
Z którą-m nadziei zaufał bez miary,
Czy nazwiesz głupstwem, co przez płochość broję,
Czy brak grzeczności uznasz godnym kary,
Jak chcesz, mnie skarcisz, w jakim bądź sposobie
Zawsze mniej powiesz niźli ja sam sobie.
KLARA
z udaną pokorą
Wyższości mężczyzn nad zdanie kobiety
Nadto przed chwilą doznałam, niestety!
Bym teraz śmiała sprzeczać się zuchwale;
Zwłaszcza, gdzie skromnie na rozsądku szalę
Męska wspaniałość własne błędy składa,
Tam mnie powtarzać lub milczeć wypada.
Lecz szczera skrucha i te chlubne żale
Z jakiejże wielkiej pochodzą przewiny?
GUSTAW
Ach, panno Klaro, poznałem Anielę,
KLARA
Dotąd rozpaczy nie widzę przyczyny.
GUSTAW
Poznawszy, widzę, jak błądziłem wiele.
KLARA
domyślając się
Aha! Pan Gustaw zapewne ją kocha?
GUSTAW
Ubóstwia - powiedz, a powiesz za mało.