ANIELA
sama, chodzi zamyślona, potem siada, opierając głowę na ręku
Dziwnie - i dziwnie! Brzmią mi jeszcze uszy
Słowami, dotąd nie znanymi duszy.
Jak on ją kocha! - i pewnie nie zwodzi:
Wszystko, co powie, wzrok jasny dowodzi.
On z nią szczęśliwy, ona z nim szczęśliwa
I na czymże im, na czym jeszcze zbywa?...
Jednego słowa do szczęścia im trzeba.
A do jakiego, do jakiego! - nieba!
Ufają sobie, kochają się szczerze...
Jestżem szczęśliwsza, że w miłość nie wierzę?
Jednak ta miłość jest, trwa, dowiedziona...
O, Boże! serca nie czuję śród łona...